
Miały być to proste roboty związane z remontem drogi, jednak okazało się, że odkryto coś, co nie było przedstawione na mapach. A to wszystko w powiecie lubartowskim.

Podczas prac modernizacyjnych przy drodze powiatowej w Tarkawicy (gm. Ostrówek, pow. lubartowski) natrafiono na ludzkie szczątki. Szybko okazało się, że to nie pojedynczy grób, a pozostałości całkowicie zapomnianego cmentarza, którego istnienia nie odnotowywały ani rejestry konserwatorskie, ani lokalna pamięć. Prace ratownicze, zalecone przez Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, rzuciły nowe światło na życie i śmierć mieszkańców tej części Lubelszczyzny w XVII i XVIII wieku.
Miejsce odkrycia znajduje się na południe od zabudowań Tarkawicy, przy drodze prowadzącej do Żurawińca. W trakcie wykopalisk archeolodzy odsłonili 38 obiektów grobowych. – Część jam nachodziła na siebie, co sugeruje intensywne i długotrwałe użytkowanie nekropolii – wyjaśnia mgr Michał Kubera z Pracowni Archeologicznej ARCHELIUS w Lubartowie. Groby zorientowane były na linii wschód–zachód, z głową zmarłego zwróconą ku zachodowi – zgodnie z chrześcijańskim obrządkiem. W kilku przypadkach zachowały się ślady po drewnianych trumnach.
Odnaleziono szczątki osób w różnym wieku, jednak szczególnie poruszający jest fakt, że dominowały pochówki dzieci. Większość grobów była uboga w wyposażenie – wyjątkiem było pięć przypadków, w których odkryto monety: srebrny szeląg Zygmunta III Wazy (ok. 1600 r.), dziewięć szelągów Jana Kazimierza oraz dwa szelągi Augusta III Sasa z 1751 r. Monety znajdowano zwykle w rejonie miednicy – możliwe, że miały pełnić funkcję tzw. obola dla zmarłych.
– Odnalezione artefakty pozwalają datować funkcjonowanie cmentarza na okres od I połowy XVII wieku do około połowy XVIII wieku – mówi archeolog. Przy jednym z pochowanych dzieci odkryto również szklane paciorki.
Dlaczego cmentarz powstał w tym miejscu, skoro mieszkańcy Tarkawicy należeli do parafii w Kocku, położonego po drugiej stronie Wieprza? Archeolodzy mają kilka hipotez. Jedna z nich zakłada, że utworzenie nekropolii mogło mieć związek z trudnościami komunikacyjnymi – np. zalaniem doliny rzeki, epidemią lub działaniami wojennymi. XVII wiek to przecież czas najazdu szwedzkiego i licznych lokalnych konfliktów.
Choć źródła pisane nie wspominają o tym cmentarzu, wskazówki mogą dawać dawne mapy. Symbol krzyża – prawdopodobnie oznaczający miejsce pochówku – pojawia się m.in. na austriackiej mapie wojskowej z początku XIX w., na tzw. mapie kwatermistrzowskiej z 1843 roku oraz na jednej z map z początku XX w. Później zniknął – tak jak pamięć o nekropolii.
Cenne odkrycie zyskało już status stanowiska archeologicznego i wkrótce zostanie wpisane do wojewódzkiej i gminnej ewidencji zabytków. Ale nie tylko nauka i konserwatorzy zareagowali na odkrycie – poruszyło ono też lokalną społeczność.
3 lipca w remizie OSP w Tarkawicy odbył się wykład mgr Michała Kubery, zorganizowany przez gminę Ostrówek. Spotkanie przyciągnęło ponad 50 osób. W dyskusji uczestniczyli m.in. wójt gminy Marek Baran, członkowie Rady Gminy, Ewa Sobijanek – kierownik GBP w Ostrówku-Kolonii oraz Grzegorz Mączka z WUOZ w Lublinie.
– Zgłoszono bardzo cenną inicjatywę – by uznać odkryty cmentarz za miejsce pochówku przodków współczesnych mieszkańców Tarkawicy i godnie go upamiętnić – informuje Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków. Sposób realizacji tego pomysłu będzie przedmiotem dalszych konsultacji społecznych.
Historia Tarkawicy sięga XIII wieku – wieś pojawia się w dokumentach już w 1317 r. jako własność Dzierzka i Ostasza z Dąbrowicy i Mełgwi, przodków rodu Firlejów. Od 1626 r. Tarkawica należała już w całości do tej właśnie rodziny. W kolejnych wiekach właściciele się zmieniali, ale duch tej ziemi pozostał. I – jak się okazuje – do dziś kryje pod sobą jeszcze wiele nieopowiedzianych historii.
